|
Komunikacja w sytuacjach kryzysowych
Nie do przecenienia jest rola komunikacji z otoczeniem w sytuacjach kryzysowych.
Zacznijmy od przykładów błędnej reakcji organizacji pochodzących z Global Business Nr 17 (107), 2001 r. Canadian International Management Institute (wybrane publikacje - nowości światowej literatury biznesu w syntetycznych opracowaniach dostępne na stronie www.kiz.pl)
Audi 5000 był dobrze sprzedającym się modelem w USA, w 1985 r. sprzedano tam 74.000 samochodów tej marki. W 1986 r. popularny program telewizyjny „60 minutes” przedstawił reportaż, w którym padło stwierdzenie, że samochody Audi 5000 mają ukrytą wadę, polegającą na nagłym przyspieszaniu bez żadnego powodu. Reportaż pokazywał przypadki takich sytuacji oraz wywiady z niezadowolonymi użytkownikami. Co zrobiło kierownictwo Audi?
Zamiast uznać problem, zaprzeczyło, że on w ogóle istnieje i stwierdziło, że winni wszystkiemu są nieudolni amerykańscy kierowcy. Rezultat: sprzedaż spadła z 74.000 do 21.000 samochodów. Firma była zmuszona do wprowadzenia specjalnych rabatów, gwarancji oraz promocji. Odbudowanie reputacji marki zajęło ponad 10 lat.
Innym przykładem jest działanie producenta wody mineralnej Perrier, gdy w 1990 r. odkryto, że woda mineralna Perrier zawiera szkodliwy dla zdrowia benzen. Kierownictwo firmy zaprzeczało usilnie oskarżeniom w prasie i innych mediach, uciekając się wręcz do kłamstw. Jednak prawda została ujawniona i sprzedaż spadła o 60 %, a wiarygodność firmy niewymiernie.
Czy są przykłady właściwej reakcji zarządzania informacją w sytuacji kryzysowej?
Jednym z nich jest przypadek Procter&Gamble w 1999 r. Wówczas to pojawiły się plotki, że kosmetyk do dywanów „Febreze” zabija psy i koty. Ponieważ większość amerykańskich rodzin ma zwierzęta domowe, mogła to być zabójcza dla firmy plotka. Procter&Gamble stworzył specjalny sztab kryzysowy. Dział Public Relations złożył specjalne oświadczenie, stworzono specjalną stronę internetową, która zawierała dokładne wyjaśnienia, wszystkie opakowania produktu oznakowano „Bezpieczny dla psów i kotów”. Poproszono także o pomoc stowarzyszenia ochrony zwierząt. W rezultacie, sprzedaż szybko wróciła do stanu poprzedniego.
Sytuacja kryzysowa dla organizacji, wymagająca komunikacji kryzysowej, może pojawić się, gdy:
- pewna grupa nacisku (np. aktywiści ekologiczni czy przeciwnicy obcego kapitału) alarmuje o problemie;
- prasa zaczyna się interesować;
- szefostwo zainteresowanej firmy reaguje; jeśli odpowiednio - konflikt udaje się wytłumić lub poprowadzić według scenariusza wygodnego dla firmy; jednak częściej firma reaguje w sposób nie przystający do sytuacji, zapewnia np. że produkt jest bezpieczny, żywność zdrowa itp.; szefostwo firmy podaje tu statystyki, które jednak nie przekonują rozemocjonowanych odbiorców;
- klienci na wszelki wypadek, bo może jednak „coś w tym jest" wybierają produkty konkurencji;
- zachęceni przez najbardziej atakujące media aktywiści wzmagają kampanię;
- ponieważ kampania zaczyna się poszerzać, zaczynają ją relacjonować także bardziej poważne media, co jeszcze bardziej zachęca protestujących;
- z czasem emocje biorą górę, istota problemu przestaje być ważna, ważniejszy jest konflikt sam w sobie.
Jak ważne jest zrozumienie emocji i odnoszenie się do nich, uwzględnianie ich w komunikacji kryzysowej, pokazuje eksperyment przeprowadzony w Danii.
Na miejscu, w którym zaplanowano budowę elektrowni jądrowej, odbywa się protest okolicznych mieszkańców. Sprawę relacjonuje telewizja. Przed kamerami wypowiada się rzecznik inwestora:
Rozmowa 1
Dziennikarz: - Czy elektrownia będzie zagrożeniem podobnym do Czarnobyla?
Rzecznik: - Proszę się nie niepokoić, reaktor ma betonowy kołnierz o grubości 620 cm, jest to najbardziej bezpieczna z dostępnych w tej chwili na świecie konstrukcji. 620 cm oznacza, że nawet w przypadku wybuchu reaktora, kołnierz wytrzyma napór energii o sile 5000 kiloton.
Dziennikarz: - Czy będzie Pan mieszkał w tej okolicy po powstaniu elektrowni?
Rzecznik: - Nie, pochodzę z innego regionu kraju.
Rozmowa 2
Dziennikarz: - Jak się pani czuje, gdy wie Pani, że tu powstanie elektrownia atomowa?
Kobieta, mieszkanka pobliskiego miasta, z niemowlęciem na ręku (z wyraźną obawą w głosie): - Boję się.
Niemal wszyscy, którzy oglądali reportaż zadeklarowali sympatię do kobiety, nie do rzecznika. Emocje - zauważalne w jej głosie - bardziej przemówiły do ludzi niż fakty.
Innym problemem było to, że firma nie dobrała sobie rzecznika spośród osób, które mieszkają w okolicy. Wypowiedź takiej osoby, która do tego zadeklarowałaby zrozumienie obaw, a nie tylko przedstawiła wyliczenia inżynierów (fakty) byłaby bardziej wiarygodna.
Kolejnym i szeroko później analizowanym przykładem jest afera, w jaką na własne życzenie wpadł kilka lat temu brytyjski oddział firmy Shell. Koncern zdecydował się usunąć z Morza Północnego platformę wiertniczą, której eksploatacja przestała być opłacalna. Firma zatrudniła niezależne ekipy naukowców, którzy mieli zbadać ryzyko przedostania się ropy do morza. Opracowali oni najbardziej ekologiczne z możliwych (choć nie idealne) rozwiązanie. Jednak sprawę - jako pretekst do innych działań - wyciągnął na światło dzienne Greenpeace. Zarzucił koncernowi kierowanie się tylko własnym interesem przy wyborze sposobu usunięcia platformy, wdarł się na nią, nagłośnił sprawę w mediach. Shell, uważając, że nie popełnił żadnego błędu, nie reagował. Greenpeace jeszcze bardziej nagłośnił więc protest. Szefostwo firmy poinformowało wtedy media, że „problem nie istnieje", w co oczywiście dziennikarze nie uwierzyli. Doszło do tego, że - w wyniku braku aktywnej reakcji ze strony kierownictwa Shella - Kanclerz Kohl podczas szczytu G7 przedstawił Johnowi Majorowi swój oficjalny sprzeciw wobec usunięcia platformy w zaproponowany sposób. Stało się tak, choć wcześniej żaden z polityków niemieckich nie sprzeciwiał się przedstawionym przez Shella planom.
W efekcie, choć Shell wybrał najbardziej ekologiczne rozwiązanie, przez brak odpowiedniej komunikacji kryzysowej naraził się na bojkot swoich stacji benzynowych. „Dał się wykorzystać w kampanii Greenpeace jako swoiste mięso armatnie" - tak skomentował to jeden z brytyjskich dziennikarzy.
Sprawę platformy analizowali konsultanci firmy Regester Larkin, jednej z największych w Europie firm doradczych specjalizujących się w komunikacji kryzysowej.
Ocenili, że w podobnych sytuacjach powinny być zastosowane następujące zasady komunikacji:
- Za komunikację kryzysową odpowiedzialny jest przede wszystkim zarząd firmy.
W trudnych momentach rzecznik nie wystarczy. Doświadczył tego były prezes Exxona, który nie pojawił się przez dwa dni na miejscu wypadku tankowca. Media już drugiego dnia nie pytały „jakie będą straty?" ale „dlaczego prezes ignoruje taką tragedię?". Oczywiście nikt nie oczekuje, że prezes będzie odpisywał na każdą skargę czy osobiście monitorował prasę. Jednak może i powinien podpisać się pod komunikatami wychodzącymi na zewnątrz firmy. Kiedy w dodatku motoryzacyjnym do Gazety Wyborczej właściciel samochodu Kia poskarżył się na serwisy firmy, przeprosiny do Gazety i do klienta podpisał sam prezes. Niewątpliwie wywarło to większe wrażenie, niż gdyby zrobił to ktoś z działu obsługi klienta.
Kiedy pojawi się dziennikarz z trudnymi pytaniami, odesłanie go do rzecznika zostanie odebrane jako chowanie się szefa za czyimiś plecami. Taki szef nie wzbudzi szacunku, a w sytuacji kryzysowej szacunek jest bardzo potrzebny.
- Zanim odpowiemy na krytykę, postarajmy się zrozumieć i wysłuchać.
Nikt nie potraktuje poważnie, a tym bardziej z sympatią osoby, która, zanim jeszcze skończymy mówić zaczyna: "Tak, ale...". W sytuacjach kryzysowych, gdy problemem stają się emocje, trzeba je przede wszystkim rozładować. Często osobom z tłumu wystarczy to, że ktoś ich wysłucha, postara się zrozumieć, pierwszy poda rękę w geście porozumienia, weźmie na siebie część winy. Żaden z tych elementów nie kosztuje, a może znacznie rozładować napięcie.
Dlatego wszystko powinno zacząć się od tego, że firma wysłucha racji drugiej strony i postara się je zrozumieć.
|