|
Jak ważne jest zrozumienie emocji i odnoszenie się do nich, uwzględnianie ich w komunikacji kryzysowej, pokazuje eksperyment przeprowadzony w Danii.
Na miejscu, w którym zaplanowano budowę elektrowni jądrowej, odbywa się protest okolicznych mieszkańców. Sprawę relacjonuje telewizja. Przed kamerami wypowiada się rzecznik inwestora:
Rozmowa 1
Dziennikarz: - Czy elektrownia będzie zagrożeniem podobnym do Czarnobyla?
Rzecznik: - Proszę się nie niepokoić, reaktor ma betonowy kołnierz o grubości 620 cm, jest to najbardziej bezpieczna z dostępnych w tej chwili na świecie konstrukcji. 620 cm oznacza, że nawet w przypadku wybuchu reaktora, kołnierz wytrzyma napór energii o sile 5000 kiloton.
Dziennikarz: - Czy będzie Pan mieszkał w tej okolicy po powstaniu elektrowni?
Rzecznik: - Nie, pochodzę z innego regionu kraju.
Rozmowa 2
Dziennikarz: - Jak się pani czuje, gdy wie Pani, że tu powstanie elektrownia atomowa?
Kobieta, mieszkanka pobliskiego miasta, z niemowlęciem na ręku (z wyraźną obawą w głosie): - Boję się.
Niemal wszyscy, którzy oglądali reportaż zadeklarowali sympatię do kobiety, nie do rzecznika. Emocje - zauważalne w jej głosie - bardziej przemówiły do ludzi niż fakty.
Innym problemem było to, że firma nie dobrała sobie rzecznika spośród osób, które mieszkają w okolicy. Wypowiedź takiej osoby, która do tego zadeklarowałaby zrozumienie obaw, a nie tylko przedstawiła wyliczenia inżynierów (fakty) byłaby bardziej wiarygodna.
|